• =?UTF-8?Q?Byli_tam_p=C3=B3=C5=82torej_minuty_po_wypadku=2E_Nie_mog=C4=8

    From a a@21:1/5 to All on Sat Sep 30 08:53:22 2023
    Fakt.pl
    Sobota, 30 września 2023r.
    więcej »
    ZNAJDŹ NAS:

    Wybory
    Wydarzenia

    Byli tam półtorej minuty po wypadku. Nie mogą sobie tego darować. "On doskonale wiedział, co robić"


    Wyrzucają sobie, że byli o niecałe dwie minuty za późno. – Nie mogę sobie tego darować. Wierzę, że udałoby się ich uratować, spowolnić pożar, cokolwiek... Chociaż tego dzieciaczka wyciągnąć – mówi nam świadek śmiertelnego wypadku
    na A1. Chwilę wcześniej bmw minęło ich z ogromną prędkością. Ledwo zdążyli zjechać pędzącemu autu z drogi i głośno podzielili się niepokojącą myślą...
    Tragedia na A1. Zginęła cała rodzina.
    10 Zobacz zdjęcia
    Tragedia na A1. Zginęła cała rodzina. Foto: Bandyci Drogowi, Straż Pożarna, Marek Juśkiewicz / -

    Uciekli przed pędzącym po lewym pasie bmw. Widzieli, że w strasznym tempie znika im z oczu. – Zdążyliśmy tylko powiedzieć do siebie: "żeby tylko nikomu nic się nie stało..." – opowiada nam świadek. Niedługo później na własne oczy
    zobaczyli rozmiar tej tragedii.

    Drogę do wraku torowały ich rzeczy osobiste. Była poduszka Oliwierka (†5 l.), jego buciki i zabawki. Resoraki, którymi tak lubił się bawić. Były części karoserii kii ceed i bmw (wersji M8). To, co najgorsze było ukryte wewnątrz. Zielona kia,
    a w niej oni: Martyna, Patryk i ich synek. Cała rodzina zginęła. Teraz w pustym domu został tylko ich pies...
    Trzyosobowa rodzina spłonęła żywcem. Tragedia na autostradzie A1 w rejonie Piotrkowa Trybunalskiego
    Tragedia na A1. Straszna śmierć rodziny z Myszkowa

    Sobotni wieczór, 16 września. Trasą A1 jedzie kia, a w niej rodzina z Myszkowa (woj. śląskie). Wracali znad morza do domu.

    "Oliwerek oraz Martyna i Patryk. Młodzi, fajni ludzie, którzy wracali z pobytu nad morzem. Jeszcze dzień wcześniej uśmiechali się na plaży. Oni nigdy nie będą bezimiennymi ofiarami nieszczęśliwego wypadku" – podkreślili znajomi pary. "
    Chcielibyśmy móc wysłać sprawcy ich ostatnie zdjęcie, żeby ich twarze prześladowały go do końca życia" – dodają rozgoryczeni.
    Zobacz także
    Potworny wypadek. Nie żyją trzy osoby. Kobieta z dzieckiem spłonęły w aucie
    Potworny wypadek. Nie żyją trzy osoby. Kobieta z dzieckiem spłonęły w aucie
    BMW kiepsko spisuje się w locie nad rondem. Zwłaszcza z kimś takim za sterem...
    BMW kiepsko spisuje się w locie nad rondem. Zwłaszcza z kimś takim za sterem...

    Tuż przed godz. 20.00 na autostradzie A1, między węzłami Tuszyn i Piotrków Trybunalski Zachód (woj. łódzkie), dochodzi do tragedii. Kia uderza w bariery. Staje w płomieniach. Małżonkowie i ich dziecko giną w straszliwych okolicznościach.

    Ledwo 250 m dalej zatrzymuje się bmw. Jest rozbite. Za kierownicą siedzi 32-letni Sebastian Majtczak. To jego śledczy poszukują listem gończym.

    Tragedia na A1. Rodzina nie żyje, a kierowca bmw zniknął. Jest list gończy za Sebastianem Majtczakiem
    Piotrków Trybunalski. Kontrowersje wokół śledztwa. List za Sebastianem Majtczakiem

    Od początku w całej tej niezwykle dramatycznej historii dzieją się niepokojące rzeczy. Początkowo policja informuje o jednym aucie, które z nieznanego powodu uderzyło w bariery i stanęło w płomieniach. Obecność rozbitego bmw jest pomijana,
    chociaż media i internauci informują o zdjęciach oraz relacjach strażaków i świadków.

    Służby milczą. Dopiero w środę, 20 września, redakcja Fakt.pl otrzymuje odpowiedź z piotrkowskiej prokuratury.

    Śledczy potwierdzają udział dwóch aut w wypadku. "Postępowanie prowadzone jest w kierunku art. 177 § 2 kk [spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym – przyp. red.]" – poinformował nas prok. Piotr Dariusz Cegiełka z Prokuratury Okręgowej
    w Piotrkowie Trybunalskim. "Trwa ustalanie okoliczności, w jakich doszło do wypadku. Na chwilę obecną postępowanie prowadzone jest w sprawie [czyli nie przeciwko komuś – przyp. red.]" – przekazano nam w komunikacie.

    Prokurator potwierdził, że wypadku nie przeżyły trzy osoby, których tożsamość została ustalona. – Ponadto dwie inne osoby doznały obrażeń ciała, których stopień zostanie ustalony w toku śledztwa – dodał. Przeprowadzone zostały też
    sekcje zwłok ofiar, lecz ich wynik nie jest znany.

    Kolejne informacje do mediów spłyną we wtorek, 26 września. Na konferencji prasowej prok. Magdalena Czołnowska, rzecznik piotrkowskiej prokuratury, odpowie na pytania dziennikarzy. Nie wszystkie.

    Dowiadujemy się, że śledztwo ze szczebla prokuratury rejonowej przechodzi do okręgówki. Rzecznik tłumaczy, że przeprowadzone były oględziny miejsca i obu pojazdów. Przesłuchani zostali świadkowie, zabezpieczono nagrania. Powołano też biegł
    ego od rekonstrukcji wypadków.

    Kierowca bmw, jak słyszymy, był trzeźwy. Nie był też karany. Po wypadku zatrzymano mu prawo jazdy.

    Prok. Magdalena CzoÅ‚nowska wskazuje też wstÄ™pnÄ… hipotezÄ™ dotyczÄ…cÄ… przebiegu wypadku. – DoszÅ‚o do nieustalonego zjechania kii na bariery energochÅ‚onne. Prawdopodobnie bmw zahaczyÅ‚o o kiÄ™ – przekazuje na konferencji, wywoÅ‚ujÄ…c konsternacjÄ
    ™ dziennikarzy.

    Rzecznik odpowiada też na już kłębiące się zarzuty o powiązaniach rodzinnych między kierowcą bmw a pracownikami łódzkiej policji. – Na obecnym etapie śledztwa nie potwierdzono takiej okoliczności – podkreśla prokurator.

    O zarzutach, a potem o ucieczce kierowcy bmw dowiadujemy się z konferencji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Za Sebastianem Majtczakiem wydany zostaje list gończy. Nieoficjalnie mówi się o tym, że 32-latek jest już poza granicami Polski.
    FB Post

    Dlaczego kierowca bmw już wcześniej nie został zatrzymany? Tego nie wiemy. Wiemy za to, że miał dużo czasu, by zniknąć...

    Martyna, Patryk i ich synek zginęli na A1. Prokuratura o hipotezie ws. przebiegu wypadku
    Piekło na autostradzie. Wstrząsające relacje świadków

    Udało się nam dotrzeć do świadków tragicznego zdarzenia. Nasi rozmówcy chcą zachować anonimowość. Mówią o strachu, ale nie chcą też milczeć. Nie mogą uwierzyć w to, co się wydarzyło.

    – Samego uderzenia nie widzieliśmy, ale mijało nas bmw. Przy aucie z rodziną byliśmy jakieś półtorej minuty później, lecieliśmy pomóc – opowiada nam pani Anna [imię zmienione – przyp. red.]. Po chwili dodaje: – Proszę mi uwierzyć,
    nie jest to dla mnie Å‚atwe...

    – Myślałam, że wczoraj [28 września – przyp. red.] sprawa się "zakończy" [tego dnia zaocznie ogłoszono Sebastianowi M. zarzuty spowodowania śmiertelnego wypadku – przyp. red.]. Jednak nie. Zresztą już 17 września myśleliśmy, że
    wszystko jasne, ale... niestety. Już rozumiemy, dlaczego policjantka nawet nie chciała od nas danych – wskazuje nasza rozmówczyni. – Podeszła, zapytała, czy widzieliśmy samo uderzenie, my powiedzieliśmy, że nie, więc sobie poszła – dodaje.

    – Dali mu czas, żeby uciekł. Jestem przerażona tym, w jaki sposób policja postąpiła – przyznaje.

    Pani Anna nie potrafi się pogodzić z tym, że rodziny nie udało się uratować. – Nie mogę zrozumieć tego, że ludzie, którzy przejeżdżali jako pierwsi, nie wyskoczyli, by pomóc. Wymyślają, że auto całe wybuchło, jak w filmie. Kilka minut
    po tym, jak musieliśmy się poddać, auto zaczęło pękać pod wpływem temperatury, całe zajęło się ogniem – przywołuje w pamięci straszne chwile pani Anna.

    – Jesteśmy zdania, że gdyby minutę-półtorej wcześniej ktoś ogarnięty stanął tam, to by się dało to może spowolnić. Nie mogę sobie darować, że nie mogliśmy być te dwie minuty wcześniej. I 20 gaśnic, by tego nie ugasiło, proszę mi
    uwierzyć... Ale spowolnić na pewno cokolwiek by się dało... Chociaż tego dzieciaczka wyciągnąć... Cokolwiek... – załamuje głos pani Anna.

    – Ja rozumiem, że może ktoś się bał, że uderzy w kogoś auto. Myśli pani, że ja się nie bałam? Bałam się, ale sama mam dzieci i świadomość, że to w nas mógł tak uderzyć 200 m wcześniej... – urywa.

    – Liczyłam, że ktoś wypadł z tej kii. I chciałam lecieć w miejsce uderzenia, naprawdę... Ale już strażacy powiedzieli, że są trzy ofiary. Dwoje dorosłych i dziecko... – mówi. – Serce mi prawie się zatrzymało... I już wszystko dział
    o się, co się działo... Musieliśmy się odsunąć... – stwierdza pani Anna. – To wszystko działo się tak szybko. Nie mam słów na to, co wtedy miałam w głowie... – dodaje.

    – Mam żal do ludzi, że się nie zatrzymali, nie pomogli. Cokolwiek więcej... Na pewno dało się coś zrobić. I nie dam sobie wmówić, że było inaczej – podkreśla.

    Poniżej nagranie z momentu tragedii. UWAGA! W MATERIALE PADAJĄ WULGARYZMY!
    FB Video

    Tragedia na A1. Auto stanęło w ogniu. Wszyscy zginęli. Wśród ofiar dziecko. Wstrząsające relacje świadków
    Już czuli, że stanie się coś złego. Jak zachował się kierowca bmw?

    Pani Anna zwraca uwagę na zachowanie kierowcy bmw. – Od razu, jak zobaczyłam to auto jadące, jak nienormalnie, kazałam mężowi wyciągać gaśnicę – podkreśla nasza rozmówczyni.

    – Mijał nas. Mąż zwolnił. Zdążyliśmy powiedzieć do siebie, żeby tylko nikomu nic się nie stało... I za kilka sekund rzeczy leżały już na trasie... – wyznaje. Kierowca bmw jechał co najmniej 253 km/h. – Mąż widział go wcześniej,
    zanim zaczął "walić" długimi i wszystkich nas wyganiać z pasa – dodaje pani Anna.
    BMW przed wypadkiem na A1 pędziło ponad 300 km/h - nagranie #1224 Wasze Filmy

    Nasza rozmówczyni nie potrafi też pojąć zachowania kierowcy bmw. – Nawet nie wyszedł do nas, by cokolwiek pomóc. Nic. Siedział jak szczur przy aucie, 200 metrów dalej – usłyszeliśmy. – Początkowo myśleliśmy, że to ktoś, kto
    potrzebuje pomocy, że mu coś się stało. Naszym zdaniem ten człowiek z bmw w czasie, kiedy czekaliśmy na służby, dzwonił gdzie trzeba – mówi nam pani Anna.

    – Jak szedł z policjantką, to był niewzruszony tym, co zrobił. My byliśmy bardziej zszokowani tym, że idzie o własnych siłach po takim uderzeniu... – wskazuje.

    – Zrozumiałabym, że nie dał rady wyhamować, że sam widział, co zrobił, że starał się to jakoś uratować, cokolwiek. A on doskonale wiedział, co robić, doskonale. I tym pokazał swoją bezduszność. Jego "plecy" też mają krew na rękach.
    Nie mogę tego przeżyć, ciężko to odpuścić, zrozumieć – podkreśla nasza rozmówczyni.

    – Oby sprawca się odnalazł i poniósł konsekwencje za to, co zrobił – dodaje na koniec.

    Rodzina z dzieckiem spłonęła na A1. Ekspert zwraca uwagę na coś, co mrozi krew. "Jeśli to się potwierdzi..

    Czarna plama. Ich już nie ma. Dzień wcześniej uśmiechali się na plaży. Tragiczna śmierć rodziny na A1."

    (Źródło: Fakt.pl)
    /10
    Bandyci Drogowi, Straż Pożarna, Marek Juśkiewicz / -

    Tragedia na A1.
    /10
    @bitwydrogowe / YouTube

    Czarna plama, która została po spalonej kii.
    /10
    - / Straż Pożarna

    Sobotni wieczór, 16 września, koło godziny 20 na autostradzie A1 między węzłami Tuszyn i Piotrków Trybunalski Zachód (woj. łódzkie).
    /10
    @bandyci_drogowi / Facebook

    Na wysokości miejscowości Sierosław kia ceed, którą podróżowała młoda rodzina, uderzyła w bariery energochłonne i stanęła w płomieniach.
    /10
    - / Straż Pożarna

    Zniszczone bmw.
    /10
    @bandyci_drogowi / Facebook

    Tragiczna śmierć rodziny na A1.
    /10
    @bitwydrogowe / YouTube

    Kanał Bitwy Drogowe próbuje zrekonstruować przebieg makabrycznego wypadku. /10
    @bitwydrogowe / YouTube

    Zdjęcia dzięki uprzejmości kanału Bitwy Drogowe.
    /10
    Marek Juśkiewicz / -

    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)