• =?UTF-8?Q?21_dni_do_WYBOR=C3=93W?=

    From narciasz1@gmail.com@21:1/5 to All on Sat Sep 23 18:21:26 2023
    Kaczak "roznawia" z narodem.
    Kolejki są dwie. W jednej ustawiają się politycy Prawa i Sprawiedliwości. W drugiej sympatycy i działacze. Wejdą, o ile ich nazwiska znajdują się na specjalnej liście. Jest dość długa, mimo że oficjalnie PiS wizytę w Szczecinie ogłosił
    dopiero wczoraj przed południem. — Bardzo bym chciała zobaczyć prezesa i posłuchać, o czym mówi — mówi Onetowi starsza kobieta. — Teraz w Polsce dobrze jest, więc niech tak zostanie — dodaje.

    Jej nazwiska jednak brakuje na liście, więc nie może wejść. Takich przypadków jest więcej, choć nie wszystkie dotyczą sympatyków Prawa i Sprawiedliwości. O tym jednak za chwilę.

    Konwencja PiS właściwie zaczyna się na długo przed tym, jak w Szczecinie pojawia się Jarosław Kaczyński. Najpierw jest rywalizacja. Ruch pod budynkiem Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Szczecińskiego jest spory już kilka godzin wcześniej.
    Ekipy kandydatów PiS do parlamentu rozwieszają banery, rozkładają ulotki. Im szybciej, tym lepsze miejsce można zająć.

    O godz. 14 przed budynkiem stoi jednak już także tłum tych, którzy przyjechali, by wziąć udział w konwencji. Wjazdu na parking strzeże ochrona, a teren patrolują policjanci. Mimo że do spotkania z Jarosławem Kaczyńskim zostały ponad 2 godz.,
    przed parkingiem zatrzymuje nas ochroniarz. Mężczyzna ze słuchawką w uchu stawia swój samochód w poprzek wjazdu, by zablokować ruch. — Pani nazwisko poproszę — mówi.

    Kolejne 20 min. czekamy na decyzję w sprawie tego, czy na parking w ogóle można wjechać. Przed wjazdem czeka coraz więcej pojazdów. Kobieta w żółtym samochodzie przywiozła catering, ale też wjechać nie może. W końcu kilku mężczyzn
    przychodzi po torby z jedzeniem. Podjeżdżają też działacze konkretnych kandydatów. Mężczyzna z samochodu obok wyjmuje naręcze plakatów z nazwiskiem Zbigniewa Boguckiego. — Aż tyle? — dziwi się drugi, odbierając paczkę.
    — Nie dziw się, 80 osób się zgłosiło do trzymania — pada odpowiedź. https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/6Ppk9kpTURBXy9lMGUxNjI3MmE0YjFjNjlhNmYwZjVkNzlmMmJhMTRjZi5qcGeSlQLNAxQAwsOVAgDNAvjCw94AAaEwBQ
    Tę mocną reprezentację widać później w auli uniwersytetu. Kiedy Jarosław Kaczyński wchodzi na scenę, nie widać właściwie nic poza morzem plakatów Zbigniewa Boguckiego. — Niechże to opuszczą! Mieliśmy witać Jarosława, a tu nic nie wida
    — irytuje się starsza kobieta w jednym z dalszych rzędów.

    Sama liczna ekipa obecnego wojewody nie wydaje się jednak zrażona chłodem innych sympatyków PiS. — Było nas słychać, prawda? Daliśmy radę, proszę głosować na naszego wojewodę — zagaduje mnie jeden z działaczy już po zakończeniu
    konwencji.

    Wróćmy jednak do kolejki przed wejściem, bo tych, którzy chcieli się dostać na spotkanie z prezesem PiS, było znacznie więcej. Nie wszyscy to zwolennicy obecnego rządu. Do przepychanek słownych doszło między Natalią Żyto z Agrounii, która
    do Sejmu kandyduje z list Koalicji Obywatelskiej.

    Żyto najpierw rozdawała swoje ulotki osobom stojącym w kolejce. Niektórzy przyjmowali je bez słowa lub grzecznie odmawiali. — Pani sobie w dupę wsadzi te ulotki — stwierdził w końcu jeden z mężczyzn, drąc wręczoną przez Żyto ulotkę.

    Między nim a kandydatką doszło do ostrzejszej wymiany zdań. Żyto chciała później dostać się na konwencję, jednak nie została wpuszczona. — Jestem tu po to, by zapytać Jarosława Kaczyńskiego, czy ma świadomość, jaki problem będą
    mieli mieszkańcy Stargardu, Szczecina i okolic, kiedy Niemcy zapowiadają wzmożenie kontroli na granicach. Przez aferę wizową PiS-u możemy mieć problem ze swobodą poruszenia się po Europie.

    Natalia Żyto zaczepiła m.in. Dariusza Mateckiego. — Panie radny, chciałabym wejść i zadać pytanie prezesowi Kaczyńskiemu.
    — Pani jest z Koalicji Obywatelskiej, a właściwie z Agrounii. Do Mińska niech pani jedzie — stwierdził Matecki, znikając za drzwiami.

    Do środka próbowała wejść także m.in. grupa rolników, która od wielu miesięcy protestuje w Szczecinie w sprawie wyprzedawania polskiej ziemi. "Wpuście rolników!" — skandowali, jednak bezskutecznie.

    Podobny los spotkał mec. Włodzimierza Łyczywka, byłego wiceprzewodniczącego rady miasta w Szczecinie i byłego senatora. — To jest absurd, co się dzieje. Pierwszy raz widzę, żeby na spotkaniu z jakiegokolwiek polityka obowiązywały zaproszenia
    i listy — mówił mec. Łyczywek.

    Na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim próbował dostać się też Łukasz Olejnik, znany w Szczecinie działacz KOD-u. Udało mu się to w zeszłym roku, jednak tym razem organizatorzy byli bardziej czujni. - Ja pana kojarzę Pan nie wejdzie -
    stwierdził w końcu jeden z mężczyzn sprawdzających listy.

    Rok temu Olejnik został siłą wyprowadzony ze spotkania z Jarosławem Kaczyńskim.

    Także przedstawiciele mediów nie do końca wiedzieli, czy wejdą na spotkanie. Kiedy w końcu organizatorzy wołają dziennikarzy, okazuje się, że wejść można, ale bez kamer.
    - Dostali państwo komunikat, kamery nie wchodzą. Możecie korzystać z sygnału od nas — mówi kobieta z plakietką organizatora na piersi.

    Dziennikarka TVN24 jeszcze przez chwilę próbuje dyskutować, ale ostatecznie operatorzy zostają na zewnątrz, a my stajemy w rogu przed kontrolą bezpieczeństwa. Tu kolejne czekanie, tym razem na sygnał dotyczący rozpoczęcia samej kontroli. Męż
    czyźni ze słuchawkami w uszach i ręcznymi wykrywaczami metali w rękach również czekają. Później już tylko sprawdzanie plecaków i torebek, skanowanie i można przejść trzy metry dalej. Chwilę później drzwi do budynku zostają całkowicie
    zamknięte na klucz.

    Każdy, kto wchodził na spotkanie z prezesem Kaczyńskim, przechodził dokładną kontrolę. Najpierw dokumentów, później bezpieczeństwa.
    Ani piątkowe spotkanie z Trzaskowskim, ani wcześniejsze np. z Hołownią w Szczecinie nie obfitowały w tak drobiazgową kontrolę. Na konwencji PiS nie ma jednak miejsca na przypadek. Dziennikarze mogą stać tylko w wyznaczonym obszarze u szczytu
    auli. Zejście niżej, np. fotoreporterów od razu kończy się interwencją. Po auli swobodnie mogą się poruszać tylko ci, którzy zostali na nią zaproszeni. Na tej liście dziennikarzy nie ma.

    Sama konwencja przyciągnęła tłumy zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. W rzędach widać było jednak podział na zwolenników konkretnych kandydatów. Mocną grupę miał obecny poseł Leszek Dobrzyński, podobnie jak radny Dariusz Matecki.
    Wszystkich jednak zdeklasował obecny wojewoda Zbigniew Bogucki.

    Zebrani z entuzjazmem przyjmowali słowa Jarosława Kaczyńskiego o "wysyłaniu komunistów do jasnego diabła". Kim są dla prezesa PiS komuniści?
    — To nie jest ta sama ideologia, która mówiła o społecznych rozwiązaniach, których oczywiście nigdy nie wprowadzała w życie, bo realizowała ohydny, przerażający i ludobójczy system totalitarny. Dziś komuniści to są ci, którzy się
    skradają — robią "marsze przez instytucje", chcą zmienić kulturę, wmówić ludziom, że to wszystko, co jeszcze niedawno było oczywiste, nie jest już oczywiste. To są właśnie dziś komuniści. Z nimi do diabła! — stwierdził Kaczyński, a
    tłum zaczął wiwatować.

    Zresztą, rozgrzewanie zebranych szło Kaczyńskiemu bardzo dobrze. Gdy wołał: — Czy chcecie, by nasze sprawy były załatwiane przez telefony z Moskwą i Berlinem? Po auli rozniosło się donośnie "nie!".

    Czasem okrzyki pojawiały się z sali w mniej oczekiwanych momentach. Ktoś zawołał "precz z Tuskiem" i zebrał pomruki entuzjazmu. Ktoś inny krzyknął "hańba", gdy była mowa o nowym filmie Agnieszki Holland.

    A kilkadziesiąt minut później, gdy prezes zakończył przemowę, przyszedł czas na pamiątkowe zdjęcia i ściąganie pieczołowicie wieszanych banerów. Prezes PiS zapowiedział, że czas do 15 października musi być czasem wytężonej kampanii i
    walki o głosy.

    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)