• swiat po pandemii

    From kasiakz@21:1/5 to All on Mon Apr 13 08:36:16 2020
    Jaki bedzie ... ?
    Mam mieszane uczucia po tym tekscie, ale wiem,
    ze w wielkich korpo tak do tego wlasnie podejda,
    na doz forum w listopadzie 2019 wital nas robot,
    sporo bylo na temat sztucznej inteligencji ...
    wklejam caly artykul bo wiem, ze niektorzy nie czytaja
    wybiorczej ;)



    To nie pandemia zmieni nasz świat. Era wielkich przyspieszeń dopiero się zaczyna

    11 kwietnia 2020 Aleksander Poniewierski*


    To jest czas, kiedy możesz zrozumieć nowoczesny świat. Pokonać koronawirusa.
    Za parę lat i tak wszyscy o nim zapomną.



    W ostatniej dekadzie firmy pracowały nad strategiami, dla których kamieniem milowym miał być rok 2020. Atrakcyjna symetria tej daty w połączeniu z wizualną wyrazistością czyni ją idealnym punktem docelowym dla szeregu ambitnych celów zakładających wzrost automatyzacji i nowe modele biznesowe prowadzące do wzrostu wydajności, szybkości i dobrobytu.

    Rządy wielu krajów zainicjowały rewolucyjne zmiany, wspierając nowoczesne technologie i świat oparty na wiedzy jako jedyny realistyczny kierunek. W książce „SPEED no limits in the digital area” pisałem: „Rozpoczęła się
    czwarta rewolucja przemysłowa. Szykujmy się na jeszcze większe przyspieszenie.

    Co nas czeka? Czy będziemy nadal się rozwijać, czy wszystko czeka smutny koniec? Winniśmy poprzeć optymistów czy pesymistów?

    Jedno jest pewne: skończył się czas przemysłowych gigantów. Wielkie przemysłowe behemoty odchodzą do historii. Zaczęły je podgryzać mniejsze, zwinne organizmy, łatwiej adaptujące się do ery cyfrowej. Jest jak w czasach prehistorycznych, kiedy wyginęły dinozaury, zadławione dymem, który ogarnął
    planetę po zderzeniu z ogromną asteroidą. Przestrzeń położoną niżej, pół
    metra nad ziemią, zamieszkiwały małe ssaki, które z czasem podbiły lądy.





    Teraz jesteśmy w podobnym momencie. Eksplozja informacyjna XX wieku całkowicie przeobraziła świat. Otacza nas chmura szumu i informacji, zbyt gęsta, by ją przyswoić. Zanim powstała, chcąc opanować nasze środowisko, stworzyliśmy technologie i nowe branże. Nauczyliśmy się podporządkowywać sobie siły natury i wynajdywać własne sposoby wytwarzania energii.

    Ostatnie 250 lat to przede wszystkim ewolucja naszych umysłów, a wraz z nią naszych potrzeb, kreatywności, zdolności adaptacyjnych, zdrowia, długowieczności i bogactwa”.

    Nie przewidziałem, rzecz jasna, pandemii COVID-19. W książce pisałem, że era
    wielkich przyspieszeń dopiero się zaczyna.





    Niektórzy dochodzą do wniosku, że to, co dzieje się teraz, spowoduje wielką
    recesję, że zbiedniejemy i nie ma dla nas nadziei.

    Tragedia, która nas dosięgła, kosztować będzie zapewne setki tysięcy, jeśli
    nie miliony istnień. Wielu z nas straci pracę i środki do życia. Międzynarodowe łańcuchy dostaw i produkcji, jakie znaliśmy 1 stycznia 2020 r., nigdy już nie będą takie same. Przewartościują się całkowicie nasze relacje społeczne. Rok 2020 zostanie nazwany przełomem w dziejach ludzkości.

    Ale nie z powodu pandemii, tylko ze względu na SPEED i czwartą rewolucję przemysłową.



    O pandemii pamiętać będziemy bardzo krótko. Zawsze tylko pokolenie dotknięte
    jakimś wydarzeniem doświadcza traumy i wspomina własną tragedię. Pamięć rychło przeminie. Zapomnimy. Zanim media zaczęły porównywać koronawirusa do
    pandemii grypy hiszpanki w latach 1918-20, tylko garstka ludzi pamiętała o tamtej strasznej chorobie, na którą zapadła jedna czwarta światowej populacji i która zabiła co najmniej 50 mln ludzi.

    Jak w obecnym kontekście możemy szybko dojść do siebie po tak wielkim ciosie?

    Będziemy zmieniać się tak szybko, że potrzebujemy przyspieszonego kursu uczenia się, musimy wskoczyć do pędzącego pociągu pozytywnego myślenia.

    Strzeżmy się "wynalazków"

    Gospodarka nie znosi próżni. Jako obywatele będziemy obserwować zachodzące wokół zmiany. Będą one błyskawiczne, bo inaczej niż podczas poprzednich kryzysów mamy teraz superszybką wymianę informacji. Dzięki internetowi i mediom społecznościowym nowy produkt lub usługa szerzą się jak pożar stepu.
    Każdego dnia będziemy bombardowani nowymi pomysłami, jak chronić się przed wirusem lub jak inaczej prowadzić biznes. Będzie też mnóstwo dezinformacji i
    fake newsów.

    Cały świat pełen jest informacyjnego szumu. Ludzie nie znoszą niepewności. Kiedy dysponujemy nieprzydatnymi lub niekompletnymi danymi, wolimy
    informacje niepewne, ale pozytywne. Właśnie dlatego wierzymy w magiczne mikstury i cudowne leki na raka, które niosą nadzieję i pocieszenie.

    Oto, co nas czeka. Zalew niesprawdzonych lub nie w pełni przetestowanych „wynalazków”. Lepiej zrozumiemy sytuację, jeśli zauważymy, że grupą najbardziej narażoną na COVID-19 są osoby starsze, a więc najbardziej podatne na manipulację. Dodajmy do tego, że nie wolno im kontaktować się z dziećmi i ludźmi bardziej racjonalnymi, a przepis na katastrofę gotowy. Tego nie unikniemy.

    Mówiąc o potrzebie tworzenia innowacyjnych produktów i usług, chciałem zwrócić uwagę, że chodzi dziś nie tylko o sprawy podstawowe, ale także, skoro żyjemy w nowym dla nas stanie lęku, zaspokajanie potrzeb związanych z bezpieczeństwem – indywidualnych, społecznych, ekonomicznych, komercyjnych.

    Istnieją pewne elementarne potrzeby biznesowe, którym zagroziła dziś pandemia, a które staną się filarem czwartej rewolucji przemysłowej, czyli świata po pandemii.

    Pierwsza i najbardziej podstawowa to potrzeba prawdziwych i aktualnych informacji. Wiarygodne informacje zawsze miały ogromne znaczenie dla
    biznesu. Tysiące terabajtów na sekundę, które przetwarzamy, dają nam do ręki
    potężny instrument ich obsługi – przewidywania i zaspokajania potrzeb. Ale okazuje się, że jedyne wiarygodne dane pochodzą obecnie bezpośrednio i tylko
    z czujników. Zarówno tych, które zainstalowano w fizycznych urządzeniach, jak i danych obliczanych za pomocą sztucznej inteligencji, śledzących nasze konsumenckie zachowania w internecie. Wszystkie inne – deklaratywne – źródła
    danych okazały się nieefektywne, a nawet mylące.

    Wielkie gospodarki można wprowadzić w błąd, nie tylko podając im fałszywe dane o liczbie zakażonych i zmarłych, lecz także manipulując informacją dla
    celów politycznych lub ekonomicznych. Jestem przekonany, że nowe łańcuchy wartości, produkcji, usług i handlu uruchomią wkrótce na masową skalę konieczność posiadania wiarygodnych źródeł danych i informacji.

    W obliczu pandemii nasza prywatność staje się elementem systemu antykryzysowego. Śledzenie dóbr, osób i wszelkich usług przeniesie się z internetu do świata fizycznego. Internet przedmiotów i sztuczna inteligencja przestaną być zabawkami dla bogatych. Staną się, i to bardzo szybko, niezbędnymi narzędziami naszego codziennego życia i naszego biznesu.

    Każdy dzień zaczniemy od prognozowania

    Druga potrzeba to synchronizacja danych i ich wymiana w czasie rzeczywistym. Praca zdalna, nauka na odległość lub po prostu życie towarzyskie pokazały, jak słaba i krucha jest obecna infrastruktura telekomunikacyjna świata. Pandemia zmusiła nas do ograniczenia ilości przesyłanych między ludźmi treści. Co więcej, chmura jest obecnie jedynym sposobem zapewnienia racjonalnej prędkości komunikacji. To, co stwarza dziś problemy podczas wymiany plików między uczniami szkoły podstawowej lub studentami, wkrótce stanie się realnym problemem dla firm wciąż korzystających z „klasycznego”
    obiegu dokumentów. Szybkość świata wymusi synchronizację danych w chmurze i
    przetwarzanie ich z użyciem algorytmów AI.



    To, co wydawałoby się dziś pożyteczne, stanie się za kilka miesięcy codziennością. Doskonałym przykładem jest centralny katalog zdjęć rentgenowskich płuc pacjentów z COVID-19 wprowadzony we włoskich szpitalach i wspieranie diagnozy lekarza za pomocą sztucznej inteligencji. Takie bazy danych gromadzą ledwie tysiące zdjęć pacjentów, mimo to skracają czas diagnozy z kwadransa do minuty. Zważywszy na kolosalną liczbę nowych przypadków, to ogromne przyspieszenie. I nikt tego nie zmieni – gromadzimy dane, synchronizujemy je i używamy AI do symulacji i diagnozy.

    A skoro mowa o symulacji, prognozowaniu i diagnozie, ostatnie tygodnie pokazują, jak ogólnodostępne dane o zachorowaniach były używane z wykorzystaniem prostych narzędzi analitycznych – tak prostych, że może z nich korzystać każdy – zamieniając medyczną statystykę w „grę” użytkowników
    sieci społecznościowych bawiących się w prognozy i symulacje „co by było,
    gdyby...”.

    Istnieją jednak potężne naukowe zastosowania dla tego, co wydaje się zabawą.
    Prognozowanie jest narzędziem codziennego użytku, które ostatnio zyskało bezprecedensową siłę. Obecnie wyniki symulacji powodują radykalne działania
    rządów – zamykanie granic, wstrzymywanie lotów, zamykanie miast i poddawanie
    kwarantannie milionów obywateli. Są wszechwładne – mogą przekonać nawet tak
    nieugiętych polityków jak Boris Johnson i Donald Trump, którzy w kilka dni zmienili zdanie na temat strategii zarządzania państwem.

    Nie taki automat straszny, jak go malują

    Ostatnią potrzebą jest powszechna samoobsługa. Umożliwiają ją robotyzacja,
    inteligentna automatyzacja i wytwarzanie przyrostowe, znane szerzej jako
    druk 3D. Podstawową potrzebą człowieka, powtórzę, jest eliminowanie niepewności. Podstawowym problemem biznesu (a także administracji państwowej i służby zdrowia) jest niemożność obsłużenia w krótkim czasie ogromnej liczby klientów.

    Infolinie szpitali, instytucji edukacyjnych, policji i służb publicznych będą pod rosnącą presją. Osoby poszukujące informacji dzwonią i zadają podstawowe pytania, oczekując satysfakcjonujących odpowiedzi. To duży problem. Są jednak firmy, a nawet całe branże (jak banki czy telekomy), które jakiś czas temu wprowadziły formę samoobsługi wykorzystującej boty. Nie czeka się w kolejce, rozmawia się z maszyną jak z człowiekiem. Każdy z nas tego doświadczył wiele razy, choć może nie miał nawet świadomości.

    Ta sama idea niesie „ocalenie” w innych obszarach, do czego już przywykliśmy. Korzystamy z oprogramowania telekonferencyjnego, robimy zakupy online z dostawą do domu. Cała transakcja zajmuje kilka sekund. Jedynym problemem są dostawy, które nie dotrzymują kroku rosnącemu popytowi. Ale wyobraźmy sobie, co by dziś było, gdyby nie digitalizacja i inteligentna obsługa. Niezależnie od tego, czy chodzi o prosty bot, czy o zaawansowany system zarządzania zamówieniami, ich zakres działania jest wszechstronny. W odróżnieniu od zamkniętych okienek na poczcie czy zatłoczonych SOR-ów.

    Niekiedy mimo ogromnych nakładów na automatyzację i cyfryzację proces nie zostaje w pełni sfinalizowany. Czasem niepełna automatyzacja pozostawia wyspę nieefektywności. Właśnie jestem w takiej sytuacji. Mieszkam w Europie,
    ale poza Polską rozliczam również podatki w USA. Mogę pobrać i wypełnić deklarację, mogę ją wydrukować, ale złożyć ją muszę podpisaną osobiście.
    Czas ucieka. Nie mogę wysłać listu poleconego do USA. Są ważniejsze priorytety, gdy chodzi o korzystanie z przesyłek lotniczych. Nie mogę złożyć
    deklaracji online. Amerykański fiskus przesunął termin, więc nie dostanę kary, ale byłoby lepiej, gdybym mógł złożyć cyfrowy podpis.

    Gdyby parę lat temu świat okazał więcej zaufania i podjął masową produkcję
    technologii druku 3D, moglibyśmy teraz tworzyć zdalnie części zamienne, których nie da się transportować konwencjonalnymi kanałami. Produkcja i transport wielu ważnych elementów utknęły w martwym punkcie. Wiele rzeczy rozbierzemy na części do wykorzystania (jak w przypadku samochodów na Kubie, których części służą do składania innych). Już wkrótce druk 3D całkowicie
    zmieni logistykę części zamiennych. Gdy dołożymy do tego drony i autonomiczne roboty transportowe, klasyczny system logistyki i transportu zmieni się w ciągu kilku miesięcy.

    W ciągu ostatnich 250 lat potrzeby ludzi, firm i krajów niewiele się zmieniły. Od czasów pierwszej rewolucji przemysłowej mieliśmy pandemie i kryzysy gospodarcze. I tak będzie w obecnej epoce. W nowym świecie – w nowych warunkach i na nowych warunkach – kluczem do sukcesu będzie jak najszybsze zaspokojenie potrzeb.

    Technologia podąża za nawykiem

    Największym problemem wiążącym się z wprowadzaniem w życie innowacji jest opór. Ludzie boją się zmian. Boją się i unikają nieznanego, nieskłonni zmienić swoje zachowanie. Największą inwestycją w tworzenie nowego biznesu lub jego reorientację jest stworzenie warunków sprzyjających zmianie i nakłonienie ludzi do zmiany przyzwyczajeń. Perswazja i ćwiczenie, wymuszenie i nagradzanie. Ten kontredans zwykle trwa bardzo długo.


    Już jakiś czas temu zauważono jednak, że najlepszym sposobem skłonienia ludzi do zaakceptowania nowej technologii jest dostosowanie jej do
    powszechnych czynności, do których są przyzwyczajeni. Przyzwyczajenie się do
    modelu samoobsługi jest proste. Wykorzystujemy najprostsze narzędzie, jakim jest oszczędność czasu i pieniędzy. Reszta dzieje się sama.

    Kiedyś stacje benzynowe obsługiwał pracownik. Był powolny i drogi. Dzisiaj nalewamy sami, płacimy przez telefon i odjeżdżamy – SPEED. Wkładamy towary
    do koszyka i płacimy w kasie samoobsługowej, sami zamawiamy bilety lotnicze
    i rezerwujemy pokoje hotelowe – przez internet, często dostając zniżki, promocje za mile i oferty specjalne.

    W innych obszarach życia nie da się równie łatwo znaleźć soczystej „marchewki”. Zmiana klasycznych systemów produkcyjnych lub logistycznych w fabrykach wymaga bardzo długiego czasu i jest kosztowna. Bardzo trudno jest przekonać szefa w fabryce, aby zamiast wózka widłowego obsługiwanego przez wykwalifikowanego, kosztownego pracownika można użyć autonomicznego robota. Przyzwyczajenie stanowi często barierę innowacyjności, a brak pomysłu na pracowników, na zmianę ich kwalifikacji, barierę etyczną. W obu obszarach dostrzegam duża rolę państwa oraz organizacji branżowych. Bez tej pomocy całe biznesy staną się po prostu niekonkurencyjne i wyparte zostaną przez szybsze, tańsze i bardziej innowacyjne.

    Ale wtem przychodzi kryzys, pandemia. Strach obezwładnia wszystkich, pracownicy boją się przychodzić do pracy i kontaktować z innymi, a właściciele – robić interesy. Nie chcą być bezbronni, zastanawiają się, co
    robić. Właściciele uczą się jednak szybko. Zamiast wystawiać i wysyłać papierowe faktury, tworzą i wysyłają je elektronicznie w kilka sekund; zamiast przemieszczać zapasy magazynowe za pomocą załogowych wózków widłowych, wykorzystują autonomiczne wózki elektryczne. Założenie jest, że
    na chwilę, w czasie kryzysu. Ale te rozwiązania zostaną na zawsze.

    Z własnej serwerowni dostaną informację, że pojawił się zainfekowany pracownik, że trzeba go poddać dwutygodniowej kwarantannie i że nie ma planu B. Uczą się od dzieci wykorzystujących chmurę do przesyłania dokumentów i robią to samo w swojej firmie. Skoro ludzie nauczyli się już składać zamówienia bez przedstawiciela handlowego, to być może da się go zastąpić inteligentnym botem?

    Zmieniają się nasze nawyki. Z naszych preferencji wkrótce znikną opcje dostępne ledwie parę tygodni temu. To jest wielka szansa dla transformacji cyfrowej. Zmieniają swoje nawyki klienci, pacjenci i dostawcy. A to, paradoksalnie, początek technologicznej pandemii. Pandemii, która zaoferuje nowe technologiczne rozwiązania oparte na nowych nawykach. Nowe, lepsze, tańsze i efektywniejsze zamówienie zostanie zrealizowane dzięki chmurze, internetowi rzeczy, sztucznej inteligencji, mobilnym urządzeniom, łańcuchowi bloków, drukowi 3D, robotyce i ogólnie inteligentnej automatyzacji.

    W epilogu mojej książki pisałem: „Oto zaskoczenie: SPEED to nie tylko prędkość. W typowej scenie z klasycznego westernu mężczyźni siedzą w barze i
    grają w pokera. Jeden z nich pokazuje pokera i sięga przez stół po wygraną pulę. Ten z przeciwka zrywa się, wyciąga broń i z szyderczym uśmiechem mówi:
    hola, hola... ja to biorę, jeśli nie masz nic przeciwko. Reguły gry się zmieniły.

    Ściśle rzecz biorąc, to wbrew regułom. Każda gra ma określone zasady opisujące to, jak się wygrywa i jakie są ograniczenia. Ale wtedy przybywa ktoś lub coś sprawiający, że reguły przestają się liczyć. Właśnie dlatego
    koń nigdy nie miał szans z samochodem, a SPEED w epoce cyfrowej nie ma ograniczeń. Zmieni się wszystko. Jesteś gotowy czy wolisz nadal studiować wczorajsze reguły gry?

    Patrzmy przed siebie i skupmy wzrok na drodze. Epokowa zmiana zbliża się do nas szybciej niż kiedykolwiek. Jedźmy bezpiecznie, ale nie zdejmujmy nogi z pedału gazu. Wjechaliśmy do świata ze znakiem SPEED…”.

    W tym świecie SPEED to nie jest po prostu kolejny wybór. To świat bez wyboru. Jest tylko jeden sposób, aby działać dalej. Możemy rozpaczać, pogrążeni w kryzysie. Możemy zastanawiać się, co się stanie i jak się stanie. Ale możemy też odpowiedzieć sobie na pytanie: „Jesteśmy gotowi czy
    nadal studiujemy wczorajsze reguły gry?”.

    Od ciebie zależy, czy twoja firma się rozwinie, czy zbankrutuje. Masz wielką szansę i czas, by nauczyć się, jak to zrobić, poznać i zrozumieć współczesny
    świat i wreszcie odnaleźć nową drogę i pokonać „brudną kałużę” pandemii
    COVID-19. Kałużę, o której za parę lat wszyscy zapomną.

    Największe potęgi gospodarcze rodzą się w dobie kryzysu. Kluczem jest szybkość. Spieszmy się więc, kształćmy, zmieniajmy siebie i wprowadzajmy zmiany. Motywujmy pracowników i partnerów. Wcielajmy w życie czwartą rewolucję przemysłową.

    *dr Aleksander Poniewierski - ekspert od nowych technologii i ich
    zastosowania w biznesie. Pracuje w firmie doradczej EY (dawniej Ernst &
    Young). Autor książki „SPEED no limits in the digital era”.

    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)
  • From Wojtek Domino@21:1/5 to All on Mon Apr 13 21:36:58 2020
    To nic nowego.
    Zawsze następował postęp, ludzie byli zszokowani, dostosowywali się i
    znowu postęp, i dalszy upadek starych nawyków.
    Wszyscy są za postępem, jednak tęsknią za starymi czasami.
    Zawsze w takich przypadkach opowiadam o swoich babciach.
    Urodziły się w 1900 r. Przeżyły dwie wojny światowe, rewolucje technologiczne, lądowanie człowieka na księżycu.
    Liczyła się dla nich rodzina, wszystko pozostałe to tylko dodatki ułatwiające życie. Można stosować lub nie.

    W dzisiejszym czasie postęp technologiczny będzie wymuszał redukcję populacji ludzi, oraz zmianę stylu życia, upodobnimy się do socjalizmu każdy będzie otrzymywał standardowy przydział do życia i od niego będzie zależało na co to przeznaczy. Sztuczna inteligencja zlikwiduje starą
    formę szpitali i aptek. To oczywiste, ale czyż nie będziemy wspominać
    stare czasy ?

    W dniu 13.04.2020 o 08:36, kasiakz pisze:
    Jaki bedzie ... ?
    Mam mieszane uczucia po tym tekscie, ale wiem,
    ze w wielkich korpo tak do tego wlasnie podejda,
    na doz forum w listopadzie 2019 wital nas robot,
    sporo bylo na temat sztucznej inteligencji ...
    wklejam caly artykul bo wiem, ze niektorzy nie czytaja
    wybiorczej ;)



    To nie pandemia zmieni nasz świat. Era wielkich przyspieszeń dopiero się zaczyna

    11 kwietnia 2020 Aleksander Poniewierski*


    To jest czas, kiedy możesz zrozumieć nowoczesny świat. Pokonać koronawirusa. Za parę lat i tak wszyscy o nim zapomną.



    W ostatniej dekadzie firmy pracowały nad strategiami, dla których
    kamieniem milowym miał być rok 2020. Atrakcyjna symetria tej daty w połączeniu z wizualną wyrazistością czyni ją idealnym punktem docelowym dla szeregu ambitnych celów zakładających wzrost automatyzacji i nowe modele biznesowe prowadzące do wzrostu wydajności, szybkości i dobrobytu.

    Rządy wielu krajów zainicjowały rewolucyjne zmiany, wspierając
    nowoczesne technologie i świat oparty na wiedzy jako jedyny realistyczny kierunek. W książce „SPEED no limits in the digital area” pisałem: „Rozpoczęła się czwarta rewolucja przemysłowa. Szykujmy się na jeszcze większe przyspieszenie.

    Co nas czeka? Czy będziemy nadal się rozwijać, czy wszystko czeka smutny koniec? Winniśmy poprzeć optymistów czy pesymistów?

    Jedno jest pewne: skończył się czas przemysłowych gigantów. Wielkie przemysłowe behemoty odchodzą do historii. Zaczęły je podgryzać mniejsze, zwinne organizmy, łatwiej adaptujące się do ery cyfrowej. Jest jak w czasach prehistorycznych, kiedy wyginęły dinozaury, zadławione dymem, który ogarnął planetę po zderzeniu z ogromną asteroidą. Przestrzeń położoną niżej, pół metra nad ziemią, zamieszkiwały małe ssaki, które z czasem podbiły lądy.





    Teraz jesteśmy w podobnym momencie. Eksplozja informacyjna XX wieku całkowicie przeobraziła świat. Otacza nas chmura szumu i informacji,
    zbyt gęsta, by ją przyswoić. Zanim powstała, chcąc opanować nasze środowisko, stworzyliśmy technologie i nowe branże. Nauczyliśmy się podporządkowywać sobie siły natury i wynajdywać własne sposoby wytwarzania energii.

    Ostatnie 250 lat to przede wszystkim ewolucja naszych umysłów, a wraz z nią naszych potrzeb, kreatywności, zdolności adaptacyjnych, zdrowia, długowieczności i bogactwa”.

    Nie przewidziałem, rzecz jasna, pandemii COVID-19. W książce pisałem, że era wielkich przyspieszeń dopiero się zaczyna.





    Niektórzy dochodzą do wniosku, że to, co dzieje się teraz, spowoduje wielką recesję, że zbiedniejemy i nie ma dla nas nadziei.

    Tragedia, która nas dosięgła, kosztować będzie zapewne setki tysięcy, jeśli nie miliony istnień. Wielu z nas straci pracę i środki do życia. Międzynarodowe łańcuchy dostaw i produkcji, jakie znaliśmy 1 stycznia 2020 r., nigdy już nie będą takie same. Przewartościują się całkowicie nasze relacje społeczne. Rok 2020 zostanie nazwany przełomem w dziejach ludzkości.

    Ale nie z powodu pandemii, tylko ze względu na SPEED i czwartą rewolucję przemysłową.



    O pandemii pamiętać będziemy bardzo krótko. Zawsze tylko pokolenie dotknięte jakimś wydarzeniem doświadcza traumy i wspomina własną tragedię. Pamięć rychło przeminie. Zapomnimy. Zanim media zaczęły porównywać koronawirusa do pandemii grypy hiszpanki w latach 1918-20,
    tylko garstka ludzi pamiętała o tamtej strasznej chorobie, na którą zapadła jedna czwarta światowej populacji i która zabiła co najmniej 50 mln ludzi.

    Jak w obecnym kontekście możemy szybko dojść do siebie po tak wielkim ciosie?

    Będziemy zmieniać się tak szybko, że potrzebujemy przyspieszonego kursu uczenia się, musimy wskoczyć do pędzącego pociągu pozytywnego myślenia.

    Strzeżmy się "wynalazków"

    Gospodarka nie znosi próżni. Jako obywatele będziemy obserwować zachodzące wokół zmiany. Będą one błyskawiczne, bo inaczej niż podczas poprzednich kryzysów mamy teraz superszybką wymianę informacji. Dzięki internetowi i mediom społecznościowym nowy produkt lub usługa szerzą się jak pożar stepu. Każdego dnia będziemy bombardowani nowymi pomysłami,
    jak chronić się przed wirusem lub jak inaczej prowadzić biznes. Będzie też mnóstwo dezinformacji i fake newsów.

    Cały świat pełen jest informacyjnego szumu. Ludzie nie znoszą niepewności. Kiedy dysponujemy nieprzydatnymi lub niekompletnymi danymi, wolimy informacje niepewne, ale pozytywne. Właśnie dlatego wierzymy w magiczne mikstury i cudowne leki na raka, które niosą nadzieję i pocieszenie.

    Oto, co nas czeka. Zalew niesprawdzonych lub nie w pełni przetestowanych „wynalazków”. Lepiej zrozumiemy sytuację, jeśli zauważymy, że grupą najbardziej narażoną na COVID-19 są osoby starsze, a więc najbardziej podatne na manipulację. Dodajmy do tego, że nie wolno im kontaktować się z dziećmi i ludźmi bardziej racjonalnymi, a przepis na katastrofę
    gotowy. Tego nie unikniemy.

    Mówiąc o potrzebie tworzenia innowacyjnych produktów i usług, chciałem zwrócić uwagę, że chodzi dziś nie tylko o sprawy podstawowe, ale także, skoro żyjemy w nowym dla nas stanie lęku, zaspokajanie potrzeb
    związanych z bezpieczeństwem – indywidualnych, społecznych, ekonomicznych, komercyjnych.

    Istnieją pewne elementarne potrzeby biznesowe, którym zagroziła dziś pandemia, a które staną się filarem czwartej rewolucji przemysłowej, czyli świata po pandemii.

    Pierwsza i najbardziej podstawowa to potrzeba prawdziwych i aktualnych informacji. Wiarygodne informacje zawsze miały ogromne znaczenie dla biznesu. Tysiące terabajtów na sekundę, które przetwarzamy, dają nam do ręki potężny instrument ich obsługi – przewidywania i zaspokajania potrzeb. Ale okazuje się, że jedyne wiarygodne dane pochodzą obecnie bezpośrednio i tylko z czujników. Zarówno tych, które zainstalowano w fizycznych urządzeniach, jak i danych obliczanych za pomocą sztucznej inteligencji, śledzących nasze konsumenckie zachowania w internecie. Wszystkie inne – deklaratywne – źródła danych okazały się nieefektywne,
    a nawet mylące.

    Wielkie gospodarki można wprowadzić w błąd, nie tylko podając im fałszywe dane o liczbie zakażonych i zmarłych, lecz także manipulując informacją dla celów politycznych lub ekonomicznych. Jestem przekonany,
    że nowe łańcuchy wartości, produkcji, usług i handlu uruchomią wkrótce na masową skalę konieczność posiadania wiarygodnych źródeł danych i informacji.

    W obliczu pandemii nasza prywatność staje się elementem systemu antykryzysowego. Śledzenie dóbr, osób i wszelkich usług przeniesie się z internetu do świata fizycznego. Internet przedmiotów i sztuczna inteligencja przestaną być zabawkami dla bogatych. Staną się, i to
    bardzo szybko, niezbędnymi narzędziami naszego codziennego życia i
    naszego biznesu.

    Każdy dzień zaczniemy od prognozowania

    Druga potrzeba to synchronizacja danych i ich wymiana w czasie
    rzeczywistym. Praca zdalna, nauka na odległość lub po prostu życie towarzyskie pokazały, jak słaba i krucha jest obecna infrastruktura telekomunikacyjna świata. Pandemia zmusiła nas do ograniczenia ilości przesyłanych między ludźmi treści. Co więcej, chmura jest obecnie jedynym sposobem zapewnienia racjonalnej prędkości komunikacji. To, co stwarza dziś problemy podczas wymiany plików między uczniami szkoły podstawowej lub studentami, wkrótce stanie się realnym problemem dla
    firm wciąż korzystających z „klasycznego” obiegu dokumentów. Szybkość
    świata wymusi synchronizację danych w chmurze i przetwarzanie ich z użyciem algorytmów AI.



    To, co wydawałoby się dziś pożyteczne, stanie się za kilka miesięcy codziennością. Doskonałym przykładem jest centralny katalog zdjęć rentgenowskich płuc pacjentów z COVID-19 wprowadzony we włoskich szpitalach i wspieranie diagnozy lekarza za pomocą sztucznej
    inteligencji. Takie bazy danych gromadzą ledwie tysiące zdjęć pacjentów, mimo to skracają czas diagnozy z kwadransa do minuty. Zważywszy na kolosalną liczbę nowych przypadków, to ogromne przyspieszenie. I nikt
    tego nie zmieni – gromadzimy dane, synchronizujemy je i używamy AI do symulacji i diagnozy.

    A skoro mowa o symulacji, prognozowaniu i diagnozie, ostatnie tygodnie pokazują, jak ogólnodostępne dane o zachorowaniach były używane z wykorzystaniem prostych narzędzi analitycznych – tak prostych, że może z nich korzystać każdy – zamieniając medyczną statystykę w „grę” użytkowników sieci społecznościowych bawiących się w prognozy i symulacje „co by było, gdyby...”.

    Istnieją jednak potężne naukowe zastosowania dla tego, co wydaje się zabawą. Prognozowanie jest narzędziem codziennego użytku, które ostatnio zyskało bezprecedensową siłę. Obecnie wyniki symulacji powodują radykalne działania rządów – zamykanie granic, wstrzymywanie lotów, zamykanie miast i poddawanie kwarantannie milionów obywateli. Są wszechwładne – mogą przekonać nawet tak nieugiętych polityków jak Boris
    Johnson i Donald Trump, którzy w kilka dni zmienili zdanie na temat strategii zarządzania państwem.

    Nie taki automat straszny, jak go malują

    Ostatnią potrzebą jest powszechna samoobsługa. Umożliwiają ją robotyzacja, inteligentna automatyzacja i wytwarzanie przyrostowe, znane szerzej jako druk 3D. Podstawową potrzebą człowieka, powtórzę, jest eliminowanie niepewności. Podstawowym problemem biznesu (a także administracji państwowej i służby zdrowia) jest niemożność obsłużenia w
    krótkim czasie ogromnej liczby klientów.

    Infolinie szpitali, instytucji edukacyjnych, policji i służb publicznych będą pod rosnącą presją. Osoby poszukujące informacji dzwonią i zadają
    podstawowe pytania, oczekując satysfakcjonujących odpowiedzi. To duży problem. Są jednak firmy, a nawet całe branże (jak banki czy telekomy), które jakiś czas temu wprowadziły formę samoobsługi wykorzystującej boty. Nie czeka się w kolejce, rozmawia się z maszyną jak z człowiekiem. Każdy z nas tego doświadczył wiele razy, choć może nie miał nawet świadomości.

    Ta sama idea niesie „ocalenie” w innych obszarach, do czego już przywykliśmy. Korzystamy z oprogramowania telekonferencyjnego, robimy
    zakupy online z dostawą do domu. Cała transakcja zajmuje kilka sekund. Jedynym problemem są dostawy, które nie dotrzymują kroku rosnącemu popytowi. Ale wyobraźmy sobie, co by dziś było, gdyby nie digitalizacja
    i inteligentna obsługa. Niezależnie od tego, czy chodzi o prosty bot,
    czy o zaawansowany system zarządzania zamówieniami, ich zakres działania jest wszechstronny. W odróżnieniu od zamkniętych okienek na poczcie czy zatłoczonych SOR-ów.

    Niekiedy mimo ogromnych nakładów na automatyzację i cyfryzację proces
    nie zostaje w pełni sfinalizowany. Czasem niepełna automatyzacja
    pozostawia wyspę nieefektywności. Właśnie jestem w takiej sytuacji. Mieszkam w Europie, ale poza Polską rozliczam również podatki w USA.
    Mogę pobrać i wypełnić deklarację, mogę ją wydrukować, ale złożyć ją
    muszę podpisaną osobiście. Czas ucieka. Nie mogę wysłać listu poleconego
    do USA. Są ważniejsze priorytety, gdy chodzi o korzystanie z przesyłek lotniczych. Nie mogę złożyć deklaracji online. Amerykański fiskus przesunął termin, więc nie dostanę kary, ale byłoby lepiej, gdybym mógł
    złożyć cyfrowy podpis.

    Gdyby parę lat temu świat okazał więcej zaufania i podjął masową produkcję technologii druku 3D, moglibyśmy teraz tworzyć zdalnie części zamienne, których nie da się transportować konwencjonalnymi kanałami. Produkcja i transport wielu ważnych elementów utknęły w martwym punkcie. Wiele rzeczy rozbierzemy na części do wykorzystania (jak w przypadku samochodów na Kubie, których części służą do składania innych). Już wkrótce druk 3D całkowicie zmieni logistykę części zamiennych. Gdy dołożymy do tego drony i autonomiczne roboty transportowe, klasyczny
    system logistyki i transportu zmieni się w ciągu kilku miesięcy.

    W ciągu ostatnich 250 lat potrzeby ludzi, firm i krajów niewiele się zmieniły. Od czasów pierwszej rewolucji przemysłowej mieliśmy pandemie i kryzysy gospodarcze. I tak będzie w obecnej epoce. W nowym świecie – w nowych warunkach i na nowych warunkach – kluczem do sukcesu będzie jak najszybsze zaspokojenie potrzeb.

    Technologia podąża za nawykiem

    Największym problemem wiążącym się z wprowadzaniem w życie innowacji jest opór. Ludzie boją się zmian. Boją się i unikają nieznanego, nieskłonni zmienić swoje zachowanie. Największą inwestycją w tworzenie nowego biznesu lub jego reorientację jest stworzenie warunków sprzyjających zmianie i nakłonienie ludzi do zmiany przyzwyczajeń. Perswazja i ćwiczenie, wymuszenie i nagradzanie. Ten kontredans zwykle
    trwa bardzo długo.


    Już jakiś czas temu zauważono jednak, że najlepszym sposobem skłonienia ludzi do zaakceptowania nowej technologii jest dostosowanie jej do powszechnych czynności, do których są przyzwyczajeni. Przyzwyczajenie
    się do modelu samoobsługi jest proste. Wykorzystujemy najprostsze narzędzie, jakim jest oszczędność czasu i pieniędzy. Reszta dzieje się sama.

    Kiedyś stacje benzynowe obsługiwał pracownik. Był powolny i drogi. Dzisiaj nalewamy sami, płacimy przez telefon i odjeżdżamy – SPEED. Wkładamy towary do koszyka i płacimy w kasie samoobsługowej, sami zamawiamy bilety lotnicze i rezerwujemy pokoje hotelowe – przez
    internet, często dostając zniżki, promocje za mile i oferty specjalne.

    W innych obszarach życia nie da się równie łatwo znaleźć soczystej „marchewki”. Zmiana klasycznych systemów produkcyjnych lub logistycznych w fabrykach wymaga bardzo długiego czasu i jest kosztowna. Bardzo trudno jest przekonać szefa w fabryce, aby zamiast wózka widłowego
    obsługiwanego przez wykwalifikowanego, kosztownego pracownika można użyć autonomicznego robota. Przyzwyczajenie stanowi często barierę innowacyjności, a brak pomysłu na pracowników, na zmianę ich kwalifikacji, barierę etyczną. W obu obszarach dostrzegam duża rolę państwa oraz organizacji branżowych. Bez tej pomocy całe biznesy staną się po prostu niekonkurencyjne i wyparte zostaną przez szybsze, tańsze i bardziej innowacyjne.

    Ale wtem przychodzi kryzys, pandemia. Strach obezwładnia wszystkich, pracownicy boją się przychodzić do pracy i kontaktować z innymi, a właściciele – robić interesy. Nie chcą być bezbronni, zastanawiają się,
    co robić. Właściciele uczą się jednak szybko. Zamiast wystawiać i wysyłać papierowe faktury, tworzą i wysyłają je elektronicznie w kilka sekund; zamiast przemieszczać zapasy magazynowe za pomocą załogowych wózków widłowych, wykorzystują autonomiczne wózki elektryczne. Założenie
    jest, że na chwilę, w czasie kryzysu. Ale te rozwiązania zostaną na zawsze.

    Z własnej serwerowni dostaną informację, że pojawił się zainfekowany pracownik, że trzeba go poddać dwutygodniowej kwarantannie i że nie ma planu B. Uczą się od dzieci wykorzystujących chmurę do przesyłania dokumentów i robią to samo w swojej firmie. Skoro ludzie nauczyli się
    już składać zamówienia bez przedstawiciela handlowego, to być może da się go zastąpić inteligentnym botem?

    Zmieniają się nasze nawyki. Z naszych preferencji wkrótce znikną opcje dostępne ledwie parę tygodni temu. To jest wielka szansa dla
    transformacji cyfrowej. Zmieniają swoje nawyki klienci, pacjenci i
    dostawcy. A to, paradoksalnie, początek technologicznej pandemii.
    Pandemii, która zaoferuje nowe technologiczne rozwiązania oparte na
    nowych nawykach. Nowe, lepsze, tańsze i efektywniejsze zamówienie
    zostanie zrealizowane dzięki chmurze, internetowi rzeczy, sztucznej inteligencji, mobilnym urządzeniom, łańcuchowi bloków, drukowi 3D, robotyce i ogólnie inteligentnej automatyzacji.

    W epilogu mojej książki pisałem: „Oto zaskoczenie: SPEED to nie tylko prędkość. W typowej scenie z klasycznego westernu mężczyźni siedzą w barze i grają w pokera. Jeden z nich pokazuje pokera i sięga przez stół po wygraną pulę. Ten z przeciwka zrywa się, wyciąga broń i z szyderczym uśmiechem mówi: hola, hola... ja to biorę, jeśli nie masz nic przeciwko. Reguły gry się zmieniły.

    Ściśle rzecz biorąc, to wbrew regułom. Każda gra ma określone zasady opisujące to, jak się wygrywa i jakie są ograniczenia. Ale wtedy
    przybywa ktoś lub coś sprawiający, że reguły przestają się liczyć. Właśnie dlatego koń nigdy nie miał szans z samochodem, a SPEED w epoce cyfrowej nie ma ograniczeń. Zmieni się wszystko. Jesteś gotowy czy
    wolisz nadal studiować wczorajsze reguły gry?

    Patrzmy przed siebie i skupmy wzrok na drodze. Epokowa zmiana zbliża się
    do nas szybciej niż kiedykolwiek. Jedźmy bezpiecznie, ale nie zdejmujmy nogi z pedału gazu. Wjechaliśmy do świata ze znakiem SPEED…”.

    W tym świecie SPEED to nie jest po prostu kolejny wybór. To świat bez wyboru. Jest tylko jeden sposób, aby działać dalej. Możemy rozpaczać, pogrążeni w kryzysie. Możemy zastanawiać się, co się stanie i jak się stanie. Ale możemy też odpowiedzieć sobie na pytanie: „Jesteśmy gotowi czy nadal studiujemy wczorajsze reguły gry?”.

    Od ciebie zależy, czy twoja firma się rozwinie, czy zbankrutuje. Masz wielką szansę i czas, by nauczyć się, jak to zrobić, poznać i zrozumieć
    współczesny świat i wreszcie odnaleźć nową drogę i pokonać „brudną kałużę” pandemii COVID-19. Kałużę, o której za parę lat wszyscy zapomną.

    Największe potęgi gospodarcze rodzą się w dobie kryzysu. Kluczem jest szybkość. Spieszmy się więc, kształćmy, zmieniajmy siebie i wprowadzajmy
    zmiany. Motywujmy pracowników i partnerów. Wcielajmy w życie czwartą rewolucję przemysłową.

    *dr Aleksander Poniewierski - ekspert od nowych technologii i ich zastosowania w biznesie. Pracuje w firmie doradczej EY (dawniej Ernst & Young). Autor książki „SPEED no limits in the digital era”.


    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)
  • From Piotr Siciarski@21:1/5 to All on Tue Apr 14 09:59:57 2020
    W dniu 13.04.2020 o 21:36, Wojtek Domino pisze:

    Liczyła się dla nich rodzina, wszystko pozostałe to tylko dodatki ułatwiające życie. Można stosować lub nie.

    Ale dlaczego rodzina? Bo rodzina/dzieci to też przecież dodatek
    ułatwiający życie.

    Chłop pykał po 10szt dziatek, żeby w polu miał kto robić. Bogatszy
    mniej, żeby szklankę wody miał kto podać na starość i odziedziczyć władzę czy dobra.

    A dziś? Po co dziś rodzina? żeby łatwiej spłacić kredyt?

    Pzdr, piotrs

    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)
  • From Wojtek Domino@21:1/5 to All on Wed Apr 15 00:05:03 2020
    Pewnie mam coś z filozofii babć.
    Rodzina to cel/sens w życiu. Nigdy się nie zwróci.
    Dostarcza raczej komplikacji, strapień, problemów
    i radości po ich pokonaniu.
    :)


    W dniu 14.04.2020 o 09:59, Piotr Siciarski pisze:
    W dniu 13.04.2020 o 21:36, Wojtek Domino pisze:

    Liczyła się dla nich rodzina, wszystko pozostałe to tylko dodatki
    ułatwiające życie. Można stosować lub nie.

    Ale dlaczego rodzina? Bo rodzina/dzieci to też przecież dodatek ułatwiający życie.

    Chłop pykał po 10szt dziatek, żeby w polu miał kto robić. Bogatszy mniej, żeby szklankę wody miał kto podać na starość i odziedziczyć władzę czy dobra.

    A dziś? Po co dziś rodzina? żeby łatwiej spłacić kredyt?

    Pzdr, piotrs

    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)
  • From kasiakz@21:1/5 to All on Wed Apr 15 07:24:51 2020
    Użytkownik "Wojtek Domino" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:

    Pewnie mam coś z filozofii babć.

    raczej wychowanie w duchu wiary i jedynie wlasciwych zachowan,
    kiedys bylo to utrapieniem dziewczat ze wsi przyjechac w czasie
    studiow a nie daj Bog juz _po bez meza i widokow na dzieci ;)
    wiele filmow ten temat obrobilo a i wciaz sie przewija w
    publicystyce spolecznej ;)
    rodzina moze byc opoka i zrodlem radosci a moze
    kula u nogi i wiezieniem, ze tak filozofocznie rzekne ;)
    czasem sie zastanawiam co bym w zyciu robila, gdyby
    nie rodzina, w jakim miejscu bym byla dzisiaj itd.
    Milosc rodzinna to specyficzne uczucie gdy kochasz
    i czujesz sie odpowiedzialny za kogos kogo niespecjalnie
    lubisz ;) w kazdym razie jest to niezly poligon
    dla zachowan tolerancyjnych, mam z tym czesto problem ;)

    ale artykul dotyczyl przyszlosci naszego zrodla utrzymania ! ;)
    wyslalam zapytanie do kamsoftu, czy obsluguje samoobslugowa
    kase elzab, ktora znalazlam w necie- CISZA jak makiem zasial ...
    czemu mnie to nie dziwi ;)
    z kim nie napoczne tematu to wszyscy sie w czolo pukaja
    i zaraz jest jeden temat ,, ale jak zabezpieczysz przed kradzieza,,
    dokladnie tak samo bylo z zakladaniem samoobslugi, dzisiaj juz
    nikt nie kwestionuje jej pozytywnych w stosunku do kradziezy
    stron ...



    kasia

    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)
  • From Wojtek Domino@21:1/5 to All on Thu Apr 16 00:30:08 2020
    KS jeszcze nie odrobił lekcji.
    :)

    Jak bywam w sklepach z kasami samoobsługowymi zerkam na ich
    funkcjonowanie. Przeważająca większość to ludzie młodzi, z kartami.
    Na trzy takie kasy i tak kręci się ochroniarz, może źle widziałem. Rozwiązanie przyszłościowe, wychowa i przyzwyczai odbiorców do nowego funkcjonowania apteki, i nagle będą mieli wszyscy.
    Pytanie tylko przy jakim obrocie będzie to opłacalne ?




    ale artykul dotyczyl przyszlosci naszego zrodla utrzymania ! ;)
    wyslalam zapytanie do kamsoftu, czy obsluguje samoobslugowa
    kase elzab, ktora znalazlam w necie- CISZA jak makiem zasial ...
    czemu mnie to nie dziwi ;)
    z kim nie napoczne tematu to wszyscy sie w czolo pukaja
    i zaraz jest jeden temat ,, ale jak zabezpieczysz przed kradzieza,,
    dokladnie tak samo bylo z zakladaniem samoobslugi, dzisiaj juz
    nikt nie kwestionuje jej pozytywnych w stosunku do kradziezy
    stron ...



    kasia




    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)
  • From kasiakz@21:1/5 to All on Fri Apr 17 07:35:09 2020
    Użytkownik "Wojtek Domino" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:

    Pytanie tylko przy jakim obrocie będzie to opłacalne ?

    Ale ta kasa kosztuje 10 tysiecy, to trzymiesieczna
    pensja technika ...raczej nie choruje i chodzi
    na macierzynski ;)



    kasia

    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)
  • From Piotr Siciarski@21:1/5 to All on Fri Apr 17 10:16:09 2020
    W dniu 17.04.2020 o 07:35, kasiakz pisze:

    Ale ta kasa kosztuje 10 tysiecy, to trzymiesieczna
    pensja technika ...raczej nie choruje i chodzi
    na macierzynski ;)


    Ale inny technik ją serwisuje + amortyzuje się/zużywa.

    Tak jak samochód/komputer - maszyny nie są bezkosztowe.

    Pzdr, piotrs

    --- SoupGate-Win32 v1.05
    * Origin: fsxNet Usenet Gateway (21:1/5)